Profesor też człowiek. Czasami. Choć na uczelni spotykamy dziesiątki wykładowców i możemy mieć o nich różne opinie, to jednak ciągle są oni nauczycielami, których zakładem pracy pozostaje szkoła wyższa. No i wiecie – regułom szefostwa trzeba się zawsze podporządkowywać, choćby nie wiem co – bo inaczej można pożegnać się z robotą. Albo przywitać z ochrzanem od dziekana.

Sprawa wygląda tak, że czasami wykładowca musi potrafić się zamknąć. Choć przekleństwa niekontrolowanie cisną się na usta, to jednak nie można nimi poczęstować biednego studenta.

Dzisiaj wcielam się w rolę typowego pana profesora, których w trakcie nauki dane mi było poznać tuziny. Każdy był inny, jednak obserwując ich najciekawsze zachowania i przewidując myśli, które kłębiły się w ich naukowych głowach, jestem w stanie stwierdzić, co w konkretnych sytuacjach mieli ochotę powiedzieć. A nie mogli.

.

1. Jesteś moim ulubionym studentem.

Wiesz jak jest. Zajebiście lubisz ten przedmiot. Nastawiałeś się na naukę go jeszcze zanim przyszedłeś na świat i widać to w każdym aspekcie. Przykładasz się do niego, skrupulatnie wypełniasz wszystkie powierzone przez wykładowcę obowiązki, biegasz na konsultacje, zawsze siedzisz w pierwszym rzędzie i ciągle podnosisz rękę gdy znasz odpowiedź na pytanie. Jak Hermiona Granger.

Ale on nie może ci powiedzieć, że cię lubi. Że od zawsze o tobie marzył gdy kładł się do snu, a jego pierwszą myślą po przebudzeniu był tak doskonały student jak ty. Że kocha twoją pasję, nastawienie do jego pracy i przedmiotu. Co najwyżej może stwierdzić, że jesteś całkiem bystry. Bo wyjdzie na to, że cię faworyzuje. Biedny on.

.

2. Po prostu cię nie lubię.

Medal zawsze ma dwie strony. Mogłeś mieć pecha sądząc, że wiesz więcej niż wykładowca – nadmierna ambicja i wychodzenie ponad innych jest złe. Oni tego nie lubią. Pan profesor może cię nienawidzić z każdego znanego tylko sobie powodu, choć nie powie tego wprost – co to, to nie.

Będzie miał lepszy sposób na podzielenie się z tobą swoimi uczuciami. Na koniec semestru.

.

3. Jesteś debilem.

Stara ci się to przetłumaczyć od 4 miesięcy, a ty wciąż tego nie kumasz. Spokojnie – masz do tego pełne prawo, a jego świętym obowiązkiem jest ci to wytłumaczyć. Nie każdy ma jednak złotą cierpliwość i myślę, że to zdanie ciśnie się na usta wielu wykładowców. Ale tacy już jesteśmy – i kochamy to.

.

4. Dziś mi się nie chce nic robić, więc macie pracę w grupach.

Bo ma prawo do chwili relaksu przecież, no. Trzeba zrozumieć, że czasami każdy ma gorszy dzień i zwyczajnie mu się nie chce. Jakaś taka niemoc. Więc on sobie posiedzi przy biureczku, popatrzy sobie w życie za oknem, poprzegląda Fejsa na telefonie. A wy sobie popracujecie.

.

5. A, wstawię mu dwóję. Ciekawe czy poprawi.

Teoretycznie zabrakło ci pół punktu do zaliczenia, ale tylko on o tym wie. Bo to on ocenia. Bo jeśli chce żebyś dostał pałę, to ją dostaniesz i kropka. Przecież nikt nie powinien się zorientować, że w jednym zadaniu masz złośliwe 1.5/2 – mogłeś czegoś nie dopowiedzieć.

Chamstwo, nie?

.

6. Niech ma tą tróję. Chcę mieć wolny wrzesień.

Znajcie jego łaskę. Jeśli już jednak ma postawić ci tróję, która jest ewidentnie naciągana, dorzuci swoje „szyny” – dwa minusy, które będą ci przypominać do końca życia o okazanym miłosierdziu. Tak, żebyś go pozytywnie zapamiętał.

.

7. Nie znam odpowiedzi. Powiem, żeby sprawdzili w książce.

I wtedy balansuje na krawędzi utraty swojego autorytetu wśród studentów. Zauważcie, że wykładowca, który czegoś nie wie, zawsze ma jakieś rozsądne wytłumaczenie tego stanu rzeczy. Z reguły kończy się to na ordynarnym odpysknięciu studentowi: „Sprawdź sobie w książce.” albo „A co, nie było Pana wtedy, kiedy o tym mówiłem?”

.

8. Nie sprawdziłem waszych kolokwiów. Byłem wczoraj na ostrym melo.

No wiecie… Oni też mają życie i też są ludźmi. Nawet pomimo tego, że zwykle usprawiedliwią się tym, że mieli wczoraj bardzo ważną konferencję naukową lub służbowy wyjazd i nie mogli zająć się poprawianiem waszych sprawdzianów.

.

9. Rany, jak mi się nie chce. Nie idę dzisiaj do tej budy.

Jeśli nieobecność jest usprawiedliwiona, to jeszcze jest dobrze. Ale czy komuś zdarzyło się wstać na 7:00 na zajęcia i zastać pustą salę? Bo różne wypadki chodzą po ludziach, a wykładowca nie raczył o takowym poinformować.

.

10. Wiem, że są juwenalia. Nie ma sensu żebyście przychodzili na wykład.

Juwenalia to oczywiście tylko jedna z wielu imprez, po których studenci i wykładowcy nie mają zbytnio ochoty na uczestniczenie w zajęciach. Ale żaden z członków kadry akademickiej nigdy nie powie tego na głos. A jeżeli już, to zwykle poprosi, żeby ta wiadomość nie dotarła do dziekana.

.

11. Kowalski, skoczysz mi po kawę?

To nie liceum. Wykładowca kawę kupuje sobie sam i wielkim upokorzeniem dla niego byłoby poproszenie studenta o wybranie się do automatu po małą czarną.

.

12. Pokłóciłem się wczoraj z żoną. Możecie coś na to poradzić?

Czasami prowadzący zajęcia jest chodzącym kłębkiem nerwów – ewidentnie ze względu na problemy prywatne. Momentami jego twarz aż błaga o o udzielenie mu pomocy psychologicznej jak powinni sobie radzić ze stresującymi sytuacjami.

Panowie i Panie – odgrywanie się na studentach nie jest rozwiązaniem!

.

13. Kończymy dziś wcześniej. Będę grał w Wiedźmina.

Oczywiście wymówka będzie brzmiała inaczej. Zamiast gry w Wiedźmina czy innych przyjemności dla ciała i duszy, wykładowca usprawiedliwi się tym, że ma zebranie katedry, ważne spotkanie lub konferencję naukową.

Żebyś tylko nie dostrzegł, że jest człowiekiem i istnieje życie poza uczelnią.

.

14. Nudzicie się? To pomyślcie, że od kiedy tu wszedłem myślę tylko o tym, co zjem na obiad.

Praca wykładowcy, jak każda inna, może być zwyczajnie nudna. Pomyśl sobie, że siedzisz przez kilkanaście lat na tym samym stanowisku, rok w rok powtarzając studentom jedne i te same rzeczy. Znasz je na pamięć, jednak musisz je przedstawiać z niegasnącą pasją i błyskiem w oku.

.

15. To oczywiste, że przedmiot za 8 punktów ECTS jest ważniejszy niż mój za 1.

Nie, nie, nie. Konkretny przedmiot wykładany przez daną osobę jest najważniejszy i już. Nikogo nie powinno obchodzić, że do zaliczenia macie jakieś najważniejsze zagadnienie na studiach, które realnie przyda się wam w życiu. Priorytetem jest ten zapychacz, z którego wykłady są obowiązkowe – bo profesor w żaden inny sposób nie potrafi zmusić studentów do pojawienia się na auli.

.

16. Proszę wpisywać swoich kolegów i koleżanki na listę żeby była duża frekwencja.

Niekiedy warto przyznać się do błędu i starać się poprawiać swoje wady. Skoro na wykładzie nikogo nie ma – świadczy to o tym, że po prostu jest beznadziejnie prowadzony.

Ale nie, lepiej puszczać listę i utrudniać życie tym, którzy chcą na przykład pospać i później nauczyć się tego na własną rękę.

.

17. Wiem, że ten temat nie przyda wam się w życiu, więc go pominiemy.

Bardziej prawdopodobne jest usłyszenie zdania: „Wiem, ze temat nie przyda się wam w życiu, jednak według programu musimy go omówić”. Kogo by tam interesowało, że to bezpowrotnie stracony czas.

.

18. Babcia umarła? Szkoda, że akurat w dniu egzaminu.

Każda wymówka jest dobra, jeśli tylko jest przemyślana. Co prawda wykładowca zawsze będzie miły i nie wypowie tych słów, jednak może mieć przypuszczenia, że kłamiesz.

.

19. Oczywiście, mogę wam powiedzieć jakie będą pytania na egzaminie.

Zgodzę się z tym, że studenci powinni sami przygotowywać się do zaliczeń. Ale irytujące jest ukrywanie przez prowadzącego faktu, że co roku daje te same pytania i za żadne skarby się nimi z nami nie podzieli.

Cóż, mamy swoje sposoby. Kolegów ze starszych roczników.

.

20. Mam nadzieję, że nie macie żadnych pytań.

Zdecydowanie lepiej powiedzieć: „Słucham państwa pytań”, a następnie wbijać w studentów swoje błagalne spojrzenie, by jednak o nic nie zapytali. Bo pan chce iść do domu i mieć z głowy.