Nie ma wątpliwości co do tego, że współczesne media manipulują nami na każdym kroku. Środki masowego przekazu towarzyszą nam przez całe dnie, a my nie możemy się bez nich obejść – wierzymy w to, co zobaczymy w telewizji, przeczytamy w gazecie czy zobaczymy w sieci. Czasami nawet nie musi być to kłamstwo, ale wystarczy kilka sztuczek, które uwiarygodnią promowany przez media przekaz i sprawią, że zaczniemy się bać lub poczujemy złość. To żerowanie na emocjach, które doskonale wzmacnia siłę informacji i sprawia, że w rzeczywistości mamy oczy zasłonięte klapkami i dostrzegamy tylko tę jedyną, stworzoną przez nie, prawdę.

.
Strach i nienawiść

Właśnie awansowałeś. Dostałeś piątkę w szkole czy na uczelni i ogólnie rzecz biorąc, na tę chwilę jesteś bardzo radosnym człowiekiem. Budzisz się wyspany jak nigdy, sięgasz po filiżankę z pyszną, aromatyczną kawą i robisz codzienną prasówkę. Wchodzisz na stronę główną jednego z najpopularniejszych serwisów informacyjnych w Polsce i jako łamiącą wiadomość, dostajesz coś takiego:
tvn24.pl

tvn24.pl

Celowo wymazałem zajawkę do tego artykułu, gdyż w większości przypadków może ona nie mieć żadnego znaczenia. Cenisz swój czas wolny, dlatego czasami nawet nie spoglądasz na treść felietonu – jedno zdanie tytułowe w zupełności wystarczy. Dorzucony do tego dosyć jednoznaczny obrazek sprawia, że twój mózg resztę dopowiada sobie sam. Przedstawicieli serwisu informacyjnego wcale nie interesuje to, że prawie popuściłeś w majtki i instynktownie zacząłeś się pakować – sprzedaż i odzew artykułu jest tysiąc razy ważniejsza.

No dobra, finalnie stwierdzasz, że należy na chwilę się uspokoić i przeczytać dalej, co ten Putin* tak naprawdę powiedział i dlaczego chce zniszczyć Polskę. Ciągle z czystymi skarpetkami w jednej, a zestawem do survivalu w drugiej ręce, postanawiasz spojrzeć na pierwszych kilka zdań artykułu.
tvn24.pl

tvn24.pl

Czyli to nieprawda. Okazuje się, że to wcale nie prezydent Rosji, a jakiś (możliwe wcale niepopularny) bloger, rozpowszechnił tę informację. A to wystarczyło, by media podchwyciły ten temat i zinterpretowały go na swój sposób. To naprawdę przerażające, że mogło wystarczyć kilka sekund aby znienawidzić społeczeństwo kraju, z którym od zawsze mieliśmy na pieńku. Sprawić, że mieliśmy już obmyślony w głowie plan ucieczki na zachód.

Oczywiście sytuacja jest celowo przeze mnie przerysowana, ale przecież chyba każdy z nas dał się kiedyś na to nabrać – w mniejszym lub większym stopniu. Poza tym, mógłbym tutaj właściwie napisać o jakiejś totalnie zmyślonej sytuacji, a część czytelników i tak by w to uwierzyła. Wystarczy tylko odpowiedni tytuł, obrazek i wiodący tekst. Dorzucając do tego renomę danego serwisu oraz przekaz jaki ze sobą niesie, można w doskonały sposób manipulować adresatami ich artykułów. Bo liczą się emocje.

.
Wytłuszczony druk i moc gwiazdek

Sami dajemy się wciągnąć w tę gierkę i niekiedy sami jesteśmy sobie winni. Nie potrafimy czytać ze zrozumieniem, nie mamy na to czasu i zwyczajnie czasami zerkamy wyłącznie na tytuły artykułów, główne obrazki czy też podkreślone słowa. Media o tym wiedzą i celowo to wykorzystują.

Zdarzyło się wam pewnie oglądać reklamę, gdzie producenci chwalą się swoim produktem, wykorzystując w tym celu różnorakie badania, których wcale nikt nie musiał wcześniej przeprowadzać. Bo niby po co? Kto to sprawdzi? Czas na antenie telewizyjnej jest na wagę złota, więc wystarczy, że w reklamie przedstawimy tylko najważniejsze, najbardziej korzystne dla nas, informacje.

Razi mnie strasznie myślenie reklamodawców:
Dodajmy do tytułu gwiazdkę objaśniającą i odniesienie do niej zamieśćmy na samym dole reklamy, czcionką o wielkości 2 pikseli. Sprawmy, by reklama wyświetlała się przez 3 sekundy. Fizycznie nikt tego nie zdoła przeczytać (chyba, że zatrzyma wyświetlanie i chwyci do ręki lupę – wtedy pozna prawdę). Ale przecież my nie kłamiemy! Informujemy o wszystkim, tylko no, właśnie, w sposób bardzo utrudniający dotarcie do rzeczywistego przekazu.

dermatolodzy

Przykład przedstawiony powyżej to już wyższa szkoła jazdy i to bardzo popularna. Setki zadowolonych klientów, którym krem na zmarszczki naprawdę pomógł! To nie może być kłamstwo – pędzę do apteki. Słuchajcie, do tego nawet wynajęli eksperta, który potwierdza rzetelność przeprowadzonych badań!. Co z tego, że jest to dziwny pan ze stocku czy stolarz z Mrągowa (nie obrażając mieszkańców tego miasta) – ważne, że ma na sobie fartuch i z uśmiechem na twarzy mówi, że to naprawdę działa.

.
Magia Photoshopa

Świetne narzędzie, o którym każdy słyszał, choć nie każdy wie jak go używać. Podpowiem: w celu manipulacji innymi.

Retuszujesz swoje zdjęcia – poprawiasz odcień oczu, usuwasz pryszcze i inne niedoskonałości na twarzy, dodajesz odrobinę kontrastu. Chcesz sprzedać swoje oblicze jak to tylko możliwe – to też w pewnym stopniu jest manipulacja, ale nie aż na taką skalę. Media mają jednak większą siłę przebicia, więc wykorzystują dokładnie tę samą metodę.

194tu7q47vuc6gif

Bezcelowo dążymy do doskonałości, a niektóre magazyny zdecydowanie nie ułatwiają sprawy. Powyżej przedstawiony jest przykład, gdzie uroda całkowicie przeciętnej kobiety zostaje udoskonalona tylko w jednym celu – aby utożsamić się z nią i sprawić, że czytelnik gazety będzie bardziej skory do zakupy promowanego przez nią produktu. To jawna kpina, bez żadnego związku z rzeczywistością.

Ze zdjęciami można zrobić teraz dosłownie wszystko i pamiętajcie, że przedstawiciele środków masowego przekazu właściwie nie cofną się przed niczym, aby tylko jak najlepiej wypromować swój artykuł. Wojna? Czemu nie – wybierzmy obraz przedstawiający mężczyznę trzymającego kurczowo dziecko, wymażmy tło i zamiast nowojorskiej ulicy, wstawmy tam ruiny potencjalnie zniszczonego przez naloty bombowe budynku. Może to być nawet Syria. Sukces gwarantowany – czytelnik od razu znienawidzi społeczeństwo bliskiego wschodu i na własne oczy dostrzeże okrucieństwa wojny.

.
Wnioski

Nie twierdzę, że cały ten proces jest zły. Manipulacja sama w sobie ma wydźwięk skrajnie negatywny, ale najgorsze w tym jest to, że czasami złudnie wierzymy w to, czym media nas karmią. A jeśli podpisuje się pod tym jakiś ekspert, przekaz nabiera jeszcze więcej wiarygodności i w naszym umyśle staje się prawdą. Jest to przykład sukcesu mediów w najczystszej postaci – nie mówią prawdy, nie kłamią. Informują, ale nie informują. Pewne rzeczy uwydatniają, pewne wymazują z kontekstu. Nie dają nam przez to szansy na wyrażenie własnego zdania, a jedynie konieczność zawierzania w ich prawdomówność.

Dlatego nie dajmy się, nie bierzmy tego tak poważnie.