Opisywana przeze mnie książka powstała w ramach Ogólnopolskiego Konkursu Medi@stery, mającego na celu promowanie najlepszych prac magisterskich napisanych przez absolwentów studiów dziennikarskich. I szczerze powiedziawszy żałuję, że nie doczytałem tego wcześniej – mógłbym wtedy na pierwszy rzut oka określić, czego mogę się po niej spodziewać. Niemniej jednak, pozbawiony uprzedzeń i z czystą kartą stwierdzam, że jest całkiem interesująca. Ale nie spodoba się każdemu.

.

okladka

Nie mogę tej pozycji nazwać epicką powieścią, gdyż należy ona do gatunku literatury fachowej. Takiej, z której możemy się czegoś ciekawego dowiedzieć, oczywiście kosztem walorów artystycznych, ciekawej fabuły oraz akcji. Takie książki jednak też są potrzebne, gdyż opisują zjawiska takimi, jakimi są naprawdę, nie bazując na świecie wykreowanym w umyśle twórcy, ale w otaczającej nas rzeczywistości.

Autor w ramach swojego dzieła opisuje – jak łatwo się domyślić – telewizję. Uwzględnia jej efekty oraz relacje zachodzące pomiędzy jej wszystkimi tworami a widzami i społeczeństwem. Tematyka jest naprawdę ciekawa, gdyż do grona odbiorców należy każdy z nas – i dlatego każdemu z nas książka powinna posłużyć jako informacja odnośnie tego, czym jesteśmy karmieni przez nasze odbiorniki.

Marcin Sanakiewicz odpowiada tutaj także na pytanie dotyczące rzeczywistości prezentowanej w telewizji. W pewnym sensie zawsze chłoniemy to, co tam widzimy, nie zastanawiając się nadmiernie nad tym, czy prezentowane obrazy nie mogą być wypaczone i oderwane od naszego świata. Dowiadujemy się, że telewizja to niezwykle skomplikowany twór mogący ciągle się rozwijać, ale także czasami zagrożony.

Jest to poradnik zarówno dla widzów rozważających głębszy sens istnienia mediów, jak również osób ze środowisk związanych bezpośrednio z instytucjami telewizyjnymi.

Jak wspomniałem wcześniej, dla mnie to zawsze będzie obszerna praca magisterska. Pełna fachowego (choć objaśnionego) słownictwa stanowi bardziej gratkę dla ludzi głębiej zainteresowanych tym zjawiskiem. Nie twierdzę, że jest nudna, ale na pewno nie napisano jej z myślą o przeciętnym Kowalskim, nie ujęto w prosty poradnik, który mógłby w większym stopniu pomóc zrozumieć ten fenomen.
Jednym zdaniem – wszystko zależy od odbiorcy, który sięgnie po tę pozycję. Dokładnie tak samo jak od widza, który ogląda dany program w telewizji.