Miejsce idealnie nadające się na rodzinny obiad – to moje pierwsze wrażenie na temat restauracji „Pod Złotym Liściem”. Do odwiedzenia knajpy skłoniła nas rodzinna uroczystość, a że miejsce było już uprzednio sprawdzone, nie było nad czym się zastanawiać. Patrząc po ilości gości zaledwie kilkanaście minut po otwarciu stwierdziłem, że to nie mogła być pomyłka. Całokształt oceniam bardzo pozytywnie.

.
Lokal

Wejście główne znajduje się przy ulicy Jancarza, a sam lokal ukryty jest za gęstwiną drzew i krzewów. Trzeba się przez to trochę namęczyć aby dostrzec go z zewnątrz, jednak jeśli mamy jasno postawiony cel i wiemy, że coś tam jest – trafimy bez problemów. Gorzej z ludźmi, którzy akurat przechodzą obok i nie przyglądając się za bardzo, nie wiedzą że w tym miejscu można dobrze zjeść.

Wnętrze lokalu.

Przeszklona przybudówka.

Przy stoliku.

Do dyspozycji gości służy sporych rozmiarów główna sala oraz przeszklona przyłączka, gdzie znajdują się drzwi wejściowe. Miejsc jest dużo, aczkolwiek nie powinien nikogo dziwić odzew, z jakim restauracja się spotyka. Dlatego nie warto ryzykować i lepiej wcześniej zarezerwować kilka krzeseł – tak dla bezpieczeństwa.

Ja wybrałem miejsce w środku i nie zawiodłem się – wystrój jest bardzo przytulny i oryginalny. Wewnątrz panuje przyjemny półmrok, przez co automatycznie poprawia się komfort jedzenia, a pogarsza jakość robionych przeze mnie zdjęć. Także wybaczcie – wóz albo przewóz.

Nie pomylę się w dużym stopniu jeśli powiem, że restauracja prężniej działa wieczorami w dni robocze (otwarta od 17:00-24:00) i w weekendy (otwarta od 13:00-24:00). Jest to świetna decyzja, poprzedzona zapewne skrupulatnym badaniem rynku i dostępności gości. Wyklucza to co prawda spontaniczne decyzje o zjedzeniu czegoś będąc w pobliżu, ale gwarantuje więcej klientów dzięki ich zaplanowanym wizytom.

.
Obsługa

Patrząc na personel w innych restauracjach, do których czasami odechciewa się z tego względu przychodzić, w „Pod Złotym Liściem” nie ma z nim żadnych problemów. Kelnerki i kelnerzy działają sprawnie, szybko przyjmują zamówienia i chętnie objaśniają na jakie składniki możemy trafić zamawiając konkretne danie. To duży plus, szczególnie biorąc pod uwagę liczbę gości.

Na zamówienia nie trzeba długo czekać (około 15 minut), kuchnia prężnie wydaje posiłki.

.
Ceny

Oferta restauracji jest bardzo szeroka i przez to nie powinno być problemów z wyborem dania, które najbardziej przypada nam do gustu.

Codziennie mamy dostępne menu obiadowe (w moim przypadku w cenie 17zł), które składa się z przystawki oraz dania głównego. Napoje są dodatkowo płatne. To naprawdę nie jest wysoki koszt, biorąc pod uwagę jakość serwowanych potraw.

Dodatkowo, w karcie znajduje się strona poświęcona specjalnościom szefa kuchni – mogliśmy wybrać coś spośród między innymi giczy cielęcej w sosie musztardowym, muli gotowanych na białym winie czy żeberek marynowanych w chilli. Co więcej, możemy także zdecydować się na wszelkiej maści makarony, burgery, dania mięsne oraz rybne. Każdy powinien mieć okazję do zadowolenia swoich kubków smakowych.

.
Jedzenie

Krem marchwiowy.

MU skorzystała z codziennej oferty obiadowej i w zamian, na początek otrzymała świetnie podany krem z marchwi. Co jak co, ale estetyka dania ma w procesie pałaszowania ogromne znaczenie – to samo tyczy się nazwy. Może to być zwykła zupa, jednak jeśli jest ładnie podana – przekonamy się do niej bardziej. Jako dodatek do zupy wybrano nachosy – zwykłe, chrupiące kawałki tortilli. Smak był bardzo oryginalny, krem nie był zupełnie obojętny, a złamany nutką pikanterii. Świetne połączenie smaków oraz faktury, poprzez dodanie właśnie wyżej wymienionych chipsów.

Makaron z szynką i brokułami.

Głównym daniem z menu obiadowego był makaron penne, połączony z szynką oraz brokułami. Całość była polana sosem śmietanowym, a wierzch posypano żółtym serem. Niby nic specjalnego – każdy może zrobić to w domowych warunkach, jednak estetyka dania w tym przypadku również była bardzo poprawna i zachęcała do jedzenia. Oprócz jakości, zaskoczyła mnie także wielkość dań – dwudaniowy obiad był po prostu nie do przejedzenia.

Burger z mięsem wołowym.

Ja z kolei uderzyłem w klasykę – byłem całkiem głodny, więc zamówiłem sobie burgera. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale mam jakieś parcie na testowanie burgerów wszędzie, gdzie tylko jestem. Wahałem się nad jego rozmiarem, gdyż do wyboru miałem prawdziwego funciaka (450g wołowiny) oraz jego młodszego brata, chudszego o połowę. W końcu zdecydowałem się na mniejszą wersję.

I nie zawiodłem się – w wystarczającym stopniu zniwelował on uczucie głodu. Mięso było bardzo dobrze wysmażone i bardzo smaczne. Był to klasyk (pomidor, cebula, sałata) z dodatkowymi plastrami boczku oraz plastrem sera żółtego. Smakowało i z czystym sumieniem mogę burgery tam serwowane polecić.

.
Podsumowanie

Jeśli chcecie dobrze zjeść – zadzwońcie, zarezerwujcie miejsce i odwiedźcie tę restaurację. Miejsce nadaje się zarówno na wypady ze znajomymi, jak i z rodziną. Ceny są przystępne, wewnątrz panuje świetna obsługa, a personel jest uprzejmy i skłonny do pomocy. Nic dodać, nic ująć.