Nie znoszę jeść w samotności. O ile jeszcze ogólnie rozumiane przebywanie wyłącznie z samym sobą jestem w stanie znieść, o tyle gdy tylko przychodzi do spałaszowania czegoś (chociażby na szybko), irytuję się. Dla mnie to coś podobnego do wzięcia gorącego prysznica z samego rana w zimowy dzień, kiedy ciepła woda wydaje się dla nas wybawieniem. Można by również podpiąć pod to próbę zaśnięcia, kiedy mózg tak naprawdę uważa, że spać nie powinniśmy. Znacie to uczucie?
Zastanawiałem się co to właściwie za fenomen, gdyż to uczucie jest wyjątkowo dziwne. Zawsze kiedy mam przed sobą posiłek i chwytam w dłonie sztućce, zaczynam rozmyślać nad sensem życia. Robi mi się tak smutno, że nawet pomimo tego, że nie czuję się samotny, to wtedy ta niedefiniowalna tęsknota za czymś bliżej nieokreślonym wydaje się być niesamowita. Przewiercająca umysł na wylot i nie dająca spokoju. Jak to się dzieje?
GIFEK
Ponad 50% posiłków spożywamy w samotności
Katorga. Gdy w tle nie gra żadna muzyka, nie słyszę głosu rozweselonego spikera radiowego opowiadającego jakiś suchar, czy nie zerkam kątem oka na włączony telewizor, nie ma szans żebym coś zjadł. Towarzystwo drugiej osoby zdecydowanie rekompensuje wszystkie powyższe udogodnienia, jednak czasami po prostu nie możemy na nie liczyć. Nie mamy z kim jeść, mijamy się podczas posiłków – okazja na zjedzenie czegoś wspólnie może zdarzyć się bardzo rzadko.
Zawsze powtarzali mi: „nie rozmawiaj jak jesz”. Ktokolwiek wymyślił te brednie, jest największym draniem na tej planecie. Zabieranie głosu z pełnymi ustami to jedno, ale zmuszanie kogoś do całkowitego milczenia podczas rodzinnego obiadu to więzienie. Skazanie na wieczne potępienie w natłoku własnych myśli. Dorzućcie do tego jeszcze niesmaczne jedzenie i otrzymacie załamanie nerwowe – przynajmniej w moim przypadku.
US-VOTE-2012-DEMOCRATIC CAMPAIGN
Samemu w restauracji?
Co to, to nie. Wszystkie wspomniane wyżej przypadki odnoszą się do zwykłego śniadania czy kolacji konsumowanej w domowym zaciszu. Czasami jednak nie znajdujemy się blisko miejsca zamieszkania, a jesteśmy głodni i po prostu musimy coś zjeść. Wchodzimy do pierwszego z brzegu lokalu (nie ma sensu wymieniać żadnego konkretnego, gdyż dotyczy to każdego z osobna) i zaczynamy jeść. Teoretycznie rzecz biorąc mamy ludzi wokół siebie, jednak nie mamy w sobie aż tyle odwagi by z kimś porozmawiać. Wtedy albo zamykamy się w sobie jeszcze bardziej, albo odsłaniamy przed sobą całą gamę możliwości, które zyskujemy delektując się posiłkiem w samotności.
Sam patrząc na ludzi jedzących bez nikogo w pobliżu, mam wrażenie że Ci są smutni i samotni. Najlepsze jednak jest to, że ich życie miłosne może być sto razy lepsze od twojego, w domu może na nich czekać kochająca rodzina, ale jednak zastanawiasz się, czemu w knajpie nikt im nie towarzyszy. Może zwyczajnie ktoś miał ochotę oszamać sobie burgera? To jest dopiero dziwne zjawisko.
Korzyści
To oczywiste, że są na świecie introwertycy, którzy zwyczajnie nie przepadają za innymi, a pełnię szczęścia osiągają przebywając wyłącznie w swoim towarzystwie. Dlatego analizując takie przypadki, możemy stwierdzić, że przebywanie samemu w restauracji wcale nie jest takie złe. Oto kilka przykładów.
Zamawiasz co tylko chcesz. Nie jesteś zależny od nikogo innego, nie musisz się niczym dzielić.
Nikt nie zwraca ci uwagi kiedy fotografujesz swój posiłek i zamieszczasz zdjęcia na Instagramie.
Zerkasz sobie na telefon tyle razy, ile ci się rzewnie podoba. Bo niby komu miałoby to przeszkadzać? Przecież jesteś tutaj sam.
Jesteś tematem rozmów innych gości! Ci zapewne muszą się zastanawiać, czy aby na pewno na nikogo nie czekasz i dlaczego przyszedłeś tutaj sam. Ale nigdy się tego nie dowiedzą. Nigdy. Bo to twój mały sekret.
Wcale nie musisz jeść z gracją jeśli nie obchodzą cię inni. Ba, niektóre potrawy wcale nie są do tego stworzone – weźmy pod uwagę burrito czy burgera.
Unikasz rozmowy na temat tego, kto płaci za rachunek! A to w niektórych przypadkach może stanowić ogromny problem. Szczególnie, kiedy wpadliście we trójkę na pizzę, a ta była podzielona na 8 kawałków i kosztowała 23,79zł. Nie przeliczaj tego teraz.
Pytający o jakość dania kelner nikomu nie przerywa rozmowy. A to niekiedy potrafi być bardzo irytujące.
– „I wtedy wchodzę w kapciach do sypialni, a ona…”.
– „Tak, stopień wysmażenia mięsa jest idealny, dziękuję.”
Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że człowiek to jednak istota społeczna. Niemniej jednak zjawisko spożywania posiłków w samotności jest dla mnie niewyjaśnionym fenomenem, którego chyba nie da się rozgryźć. Jak to zrobicie, dajcie mi znać.